9. DZIEŃ
Droga powrotna była spokojna. Żal było wracać, ale...
To był wspaniały urlop: bez telefonów z pracy (nie licząc 3 do Tomka), komputera, internetu. Tylko my.
Do Łodzi dotarliśmy w późnych godzinach popołudniowych. I... powróciliśmy do rzeczywistości.
To był wspaniały, cudowny prezent - wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju.
"Nic się nie zdarza, jeśli najpierw nie jest marzeniem"
Za spełnienie tego marzenia, w tak cudowny sposób
DZIĘKUJĘ